W każdym razie wygrał najgorszy ze wszystkich pomysłów ,,zbieranie cukierków na Halloween". Szef dał nam dwie godziny czasu na przebranie się.
* * *
O 16.36 wszyscy zebrali się w holu. Nikt oprócz Horacego i Aarona się nie przebrał ( Aa został mu strój prostytutki).H: Za kogo żeście się przebrali?
J: Za młodego satanistę z domu...
Aa: PUBLICZNEGO. A to żeśmy się dobrali ^^ Ja udaję transwestytę!!!
J: Ty nie musisz udawać -,-
Aa: Właśnie że muszę, bo Rose Blood mnie zdradza.
RB: Kurde, co znowu ja???
D: Łamiecie moje kruche serce T_T
Aa: I kto tu jest transwestytą!
J: Nadal ty! Przebierasz się w koronkowe pantalony i próbujesz gwałcić niewinnych ludzi na ulicy, na przykład mnie!
RB: Nic nie mówię, ale to ty ostatnio tańczyłeś w koronkowych stringach flamenco...
Aa: Chodzi ci o ten popularny filmik, co wrzuciłeś na facebooka?
RB: No jasne, że o ten! Ma chyba trzy tysiące lajków!
Aa: A widziałeś ten z pod prysznica??? To moja robota! - Już wiecie czemu nie mam facebooka.
RB: On jest świetny .
J: Wiecie, że ja tu jestem?
RB: No jasne, że tak. Gdyby cię tu nie było to nie miałbyś kolejnego filmiku. - Wyjął telefon i zaczął mnie nagrywać. Nagle coś zaczęło mnie macać od tyłu!
J: Nie waż się ponowić próby gwałtu na mnie.
Aa: To był dzień dobroci dla dziewic!!!
RB: Jest takie coś?? Jak to się świętuje O_o ?
J: Ale ja nie jestem dziewicą!!!
D: Naprawdę to musiało być romantyczne *_* Rose Blood ja też chcę!!!
RB: Ale ja nie. A poza tym nigdy z tobą nie chodziłem!!!!!!
Nagle zaślepiło nas boskie światło. Czy już czas na nas? Ze światła wyłonił się nasz zbawiciel, szef w przebraniu mesjasza .
Aa: Ooo! Ty też się przebrałeś za transwestytę?!
S: Hmmm... nie, jestem przebrany za Mesjasza .
Kłóciliśmy się na tematy filmików ze mną, pornosów szefa, romansu Daiwy oraz musztardy z dżemem jeszcze dziesięć minut. Po czym postanowiliśmy wyjść.
Jako pierwszy do nawiedzenia wybraliśmy dom w kolorze gaci Aarona (uparł się). Ustawiliśmy się w równym rządku, przyczepiliśmy sobie przemiłe uśmiechy i zawołaliśmy ,,cukierek albo psikus". Czekaliśmy i czekaliśmy, było nam coraz zimniej, na co wskazywało zachowanie rozbierającego się Aarona. Wreszcie się wkurzyliśmy i postanowiliśmy wejść tam bez pozwolenia - włamać się. Do rozbrojenia drzwi wysłaliśmy naszego eksperta - Horacego. Amin wyciągnął armatę ze słoika po musztardzie i wsadził do niej naszego sapera od drzwi. Horacy został wystrzelony z wielkim hukiem. Doleciał aż do Biedronki, psując całą zabawę z włamania. Musieliśmy zabrać losowy czołg z ulicy i pojechać na ratunek naszemu kompanowi.
* * *
Sorry, że tak późno, ale nie miałem czasu. Drugą część postaram się wstawić jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz